Szukaj na blogu

Chorwacja: Wiedeń – Hegykő




                                                                   Dystans: 84,17 km


Po de facto dwóch dniach spędzonych w stolicy Austrii czas był ruszać dalej.

Wyjeżdżamy z Wiednie. Jeszcze tylko pompowanie kół i w drogę.


W porównaniu do wjazdu do Wiednia wyjazd z niego to była bajka. Jedna prosta z campingu, skręt w lewo, druga prosta i byliśmy za Wiedniem. Zawdzięczaliśmy ten fakt głównie położeniu naszego campingu (Camping Wien Süd) w południowej, już peryferyjnej części miasta.

W drodze do Laxenburga.


Dzień zapowiadał się dość lajtowy bo zaplanowaliśmy do przejechania ok. 79 km i w pewnym sensie taki był, chociaż upał w końcówce jazdy dał nam się ostro we znaki.
Po wyjeździe z Wiednia jedną z ciekawszych miejscowości jaką minęliśmy jeszcze na terenie Austrii był Laxenburg z pięknym pałacem i parkiem, jednakże my postanowiliśmy go odpuścić ze względu na opłatę 2,30 Euro za wejście do parku oraz zakaz wjazdu rowerem. 

Przy pałacu w Laxenburgu.

Przy pałacu w Laxenburgu.

Przy pałacu w Laxenburgu.

Przy pałacu w Laxenburgu.


Pojechaliśmy więc dalej i po kilkudziesięciu kilometrach osiągnęliśmy granicę austriacko – węgierską, z której szybko zjechaliśmy do węgierskiego Sopronu.

Zbliżamy się do granicy węgierskiej.

Na granicy austriacko-węgierskiej.

Na granicy austriacko-węgierskiej.


Jak do tej pory było to, nie licząc Wiednia, najładniejsze miasteczko w jakim byliśmy, z przecudną starówką z zachowanym średniowiecznym układem urbanistycznym, obfitującą w wiele klimatycznych restauracyjek, w jednej z których postanowiliśmy zjeść pierwszy nasz obiad restauracyjny.

W Sopronie.

W Sopronie.

W Sopronie.

W Sopronie.

W Sopronie.

W Sopronie.


Mimo, że było dość drogo to obiad na który składał się gulasz wołowy z knedlikami ziemniaczanymi, przyrządzonymi na modę węgierską, całkowicie inaczej od czeskiej, okazał się wyśmienity.

Ziemniaczane knedli ki z gulaszem na modę węgierską.


Niestety po tej wyżerce spadło nam morale i ciężko było ruszyć na ostatni odcinek trasy na camping w Hegykő.
Mimo wszystko ruszyliśmy bo gdzieś trzeba było spać i po ok. 40 minutach dotarliśmy do celu, gdzie oprócz samego campingu czekał na nas zespół basenów termalnych, z których oczywiście skorzystaliśmy.
Odnowa biologiczna na basenie termalnym w Hegykő.


Pozostało nam jedynie zjeść kolację, popić ją węgierskim piwem i udać się na spoczynek przed najdłuższym etapem wyprawy do Keszthely.




Nasza trasa:



Chorwacja: Wiedeń



W końcu nastał dzień odpoczynku, chociaż nie wiem czy można go tak nazwać, gdyż po zrobieniu po Wiedniu pieszo ok. 20 km byliśmy tak samo zmęczeni, a może nawet bardziej, jak po przejechaniu solidnego odcinka etapu rowerem.

Na campingu w Wiedniu.

Pomocnym w zwiedzaniu Wiednia okazał się transport publiczny, chociaż początki współpracy z wiedeńskim MPK nie były łatwe. Na przystankach oraz w autobusie, którym jechaliśmy z campingu nie znaleźliśmy żadnego biletomatu czy kiosku z biletami. Również kierowca autobusu nie prowadził ich dystrybucji. W efekcie pierwszą podróż austriackim autobusem zaliczyliśmy na gapę. 
Po dojechaniu do końcowego przystanku przy dworcu kolejowym Wiedeń Meidling udało nam się w końcu kupić bilety dzienne na wiedeński transport. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że jazda na gapę w wiedeńskiej komunikacji publicznej kosztuje 200 Euro od osoby.
Ale nic to. Pierwsze koty za płoty.
Zaopatrzeni w stosowne bilety prawie cały dzień kręciliśmy się wokół wiedeńskiej starówki zaliczając sztandarowe zabytki takie jak Karlskirche, Stephandom, zespół pałacowo-zamkowy Hofburg łącznie z Albertiną, kościół Votivkirche czy Stary Ratusz.

Karlskirche.

Karlskirche.

Staatsoper.

Staatsoper.

Katedra św. Szczepana.

Katedra św. Szczepana.

My, w Stadtparku.

Pomnik Johanna Strausa w Stadtparku.

Mobilny punkt dozowania kofeiny.

Pomnik Franza Josepha w Albertinum.

Motylarnia.

Hofburg- biblioteka.

Zarządzanie.

Schweizer Tor Hofburg.

In der Burg.

Michaelertrakt Hofburg.

Kościół św. Michała.

Dorożki przy Michaelertrakt Hofburg.

Wiedeńskie uliczki starego miasta.

Wiedeńskie uliczki starego miasta.

Wiedeńskie uliczki starego miasta.

Wiedeński ratusz.

Budynek parlamentu.

Volksgarten.

Volksgarten.

Pomnik księcia Eugena von Savoyen.

Ekipa na NeueBurg.

Muzeum Historii Sztuki.

Muzeum Historii Naturalnej.

Pomnik Marii Teresy na tle Muzeum Historii Naturalnej.


Wszystkie te obiekty plus secesyjna zabudowa starówki robią ogromne wrażenie, szczególnie pod kątem wielkości, kubatury zajmowanej powierzchni i w ogóle majestatyczności.
Naszym osobnym punktem zwiedzania był też pałac Schönbrunn, który nie odbiegał wielkością od pozostałych, wcześniej wspomnianych zabytków. Swoją drogą jak człowiek się zastanowi jakie środki poszły na budowę i utrzymanie tych rezydencji to dochodzi do wniosku, że gdyby obecni miliarderzy żyli w tamtych czasach to stanowiliby jedynie klasę średnią.

Schloss Schönbrunn

Schloss Schönbrunn - widok na Fontannę Neptuna i Gloriette

Schloss Schönbrunn

Schloss Schönbrunn - Fontanna Neptuna

Schloss Schönbrunn - widok z Fontanny Neptuna

Schloss Schönbrunn - widok z Fontanny Neptuna

Schloss Schönbrunn - Rzymskie Ruiny


Zwiedzając Wiedeń nie mogło obyć się też bez „kawy po wiedeńsku”, którą zaliczyliśmy  w jednej z wielu restauracyjek znajdujących się na Starym Mieście.

Nie ma jak to kawa po wiedeńsku.


Reasumując należy stwierdzić, iż Wiedeń jest miastem bardzo ciekawym i na pewno jeszcze do niego wrócimy.