Szukaj na blogu

Żarów-Wrocław

Wprawdzie majowy nastał czas, ale pogoda jak dotąd nie rozpieszcza.
Mimo to postanowiliśmy przejechać się rowerkami w ramach przygotowań do wyprawy letniej do Chorwacji. Założyliśmy sobie trasę z Żarowa przez Sobótkę do Wrocławia z przejazdem w najwyższym miejscu przez Przełęcz Tąpadła (384 m npm).
Wsiedliśmy więc w dobrych humorach do pociągu relacji Wrocław Główny – Szklarska Poręba Górna i po ok. pół godzinie jazdy wysiedliśmy na dworcu w Żarowie.
Żarów jak to Żarów. Nic szczególnego. Tak więc nie marnując czasu ruszyliśmy w kierunku Masywu Ślęży. Niestety ani nie było żadnych spektakularnych widoków (powietrze dość zamglone), ani nie wiem jakich zabytków, więc szybko przemierzaliśmy kilometry. 

 Rzepakowe pola okolic Żarowa

Po przejechaniu kilku z nich dotarliśmy do małej wsi Panków, w której od razu rzuciły nam się w oczy dziwne, otoczone fosą ruiny.
Jak się później okazało były to pozostałości zamku w Pankowie.
Zamek w Pankowie został zbudowany w XIV w. prawdopodobnie przez rodzinę von Banke (von  Penkendorf) poprzez rozbudowę istniejącego tu wcześniej dworu obronnego. W 1405 r. wieś wraz z zamkiem stała się własnością Hansa von Wiltperg, a kolejnymi właścicielami był ród von Bock, który zamieszkiwał Panków do 1650 r. Po pożarze, jaki miał miejsce pod koniec XVI w. zamek został odbudowany i powiększony. W czasie wojny trzydziestoletniej rezydencja została zniszczona, a jej odbudowa nastąpiła dopiero w 1699 r. Przy tej okazji nadano jej styl barokowy. W XVIII w. budowla pełniła funkcję pałacu myśliwskiego, w którym ostatni właściciel Pankowa, Gotthilf von Salisch, przebywał podczas polowań. W XIX w. zamek został odnowiony i był częściowo zamieszkany aż do II Wojny Światowej, w czasie której został zniszczony. Odtąd pozostaje w ruinie (inf. ze strony zamki.net.pl).


 Ruiny zamku w Pankowie 


Pod względem zabytków był to najciekawszy obiekt na naszej trasie, nie licząc kilku kościołów z różnych epok, które niezbyt nas zainteresowały.
Nasza trasa początkowo biegła dość pofałdowanym terenem z kulminacją na Przełęczy Tąpadła pod Ślężą. Niestety jak to u nas bywa, mimo że była niedziela, godzina ok. 9:00, na parkingu kilka może kilkanaście samochodów, a umiejscowiony przy parkingu „Jaga Bar” niestety zamknięty na cztery spusty.



 Zbliżamy się do Przełęczy Tąpadła

 Ślężańskie lasy bukowe


 Na Przełęczy Tąpadła

Nie pozostało nam więc nic innego jak zjechać z przełęczy do Sobótki,


 Rzepakowe pola okolic Sulistrowiczek

gdzie mogliśmy się uraczyć wspaniałą kawą na jednej z sieciowych stacji benzynowych.

 Zdjęcie mówi wszystko

Ciekawostką dla amatorów złotego trunku jest uruchomienie w Górce, dzielnicy  Sobótki, jakiś czas temu browaru rzemieślniczego kontynuującego tradycje piwowarskie Sobótki (do roku 1997 w Sobótce funkcjonował znany browar). Obecnie waży się w nim trzy gatunki piwa, które dostępne są w niektórych pubach Wrocławia oraz w kilkudziesięciu placówkach handlowych, głównie Dolnego Śląska.


 To też (mówi wszystko)

Reszta drogi do Wrocławia przebiegła dość ciężko ze względu na pojawienie się ni stąd ni zowąd wiatru, który jak to w przypadku rowerzystów zawsze wieje od czoła.
Mimo wiatru i kilku kropel deszczu, które na koniec się pojawiły wycieczkę należy uznać za udaną.
Wkrótce myślę, ze napiszemy i pokażemy naprawdę coś ciekawego, a mianowicie relację z wędrówki po Saksonii, Łużycach i części Pogórza Sudeckiego.



Nasza trasa



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz