Szukaj na blogu

Śladami Żmigrodzko – Milickiej Kolejki Powiatowej

Okolice Trzebnicy i Milicza są jednymi z moich bardziej ulubionych.  Moim problemem jest jedynie dotarcie w ten dość blisko położony od Wrocławia rejon.


Dystans: 89,95 km

Kiedy wyruszamy z Wrocławia sprawa jest dość prosta, ale w przypadku dojazdu pociągiem np. do Trzebnicy jest już gorzej, przynajmniej jak na moje standardy. 
Z racji tego, że jestem rannym ptaszkiem, pierwszy pociąg który wyrusza z Wrocławia do Trzebnicy o godzinie 8:09 jest dla mnie stanowczo za późny. Ale jak to mówią „jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma”, więc nie ma na co narzekać.
Porzucając utyskiwania przechodzę do sedna sprawy.
Naszą kolejną wycieczkę zaczęliśmy od transportu rzeczonym pociągiem do Trzebnicy z myślą dojechania do Sułowa i przejechania trasą dawnej Żmigrodzko – Milickiej Kolejki Powiatowej.
Wspomniany pociąg, poza moimi subiektywnymi uwagami, należy uznać za jedno z lepszych przedsięwzięć transportowych okolic Wrocławia ostatnich lat. Umożliwia on dotarcie do Trzebnicy w dość krótkim czasie (lub powrót z niej) w naprawdę komfortowych warunkach, w klimatyzowanych, niezatłoczonych wagonach.
Po zdobyciu Trzebnicy można więc wyruszyć na trasę. My również po małym przepakowaniu się wystartowaliśmy. Drogę do Sułowa już kiedyś przejechaliśmy, więc nie była ona dla nas zaskoczeniem. Jest ona dość przyjemna, gdyż na wielu odcinkach prowadzi lekko w dół i sam Sułów osiąga się w dość krótkim czasie. Jakichś szczególnych atrakcji po drodze nie ma, może poza sklepem firmowym zakładów mięsnych „Tarczyński”, w którym można zaopatrzyć się w przepyszne kabanosy, w odmianach, których nie można dostać w normalnych sklepach, jak chociażby kabanosy dojrzewające z orzechami laskowymi (moje ulubione). Dodatkowo ceny są tu o połowę niższe niż np. w sklepach Wrocławia.

Przy zakładach mięsnych „Tarczyński” w Ujeźdźcu Małym.

Przy zakładach mięsnych „Tarczyński” w Ujeźdźcu Małym.

My również zahaczyliśmy na małą kabanosową przekąskę i po takim dopingu w krótkim czasie dotarliśmy do Sułowa, a w zasadzie do jego przedmieścia, w którym usytuowany jest początek ścieżki rowerowej prowadzącej nasypem Żmigrodzko – Milickiej Kolejki Powiatowej. Ścieżka w tej chwili jest przygotowana na odcinku Sułów – Milicz – Grabownica i pokryta w przeważającej większości asfaltem oraz szutrem z kruszywa Hanse-Grand o bardzo dobrej jakości. 

„Stacja” początkowa ścieżki rowerowej dawnej kolejki Żmigrodzko – Milickiej.

„Stacja” początkowa ścieżki rowerowej dawnej kolejki Żmigrodzko – Milickiej.

„Stacja” początkowa ścieżki rowerowej dawnej kolejki Żmigrodzko – Milickiej.

„Stacja” początkowa ścieżki rowerowej dawnej kolejki Żmigrodzko – Milickiej.

„Stacja” początkowa ścieżki rowerowej dawnej kolejki Żmigrodzko – Milickiej.

„Stacja” początkowa ścieżki rowerowej dawnej kolejki Żmigrodzko – Milickiej.


Po drodze w miejscach dawnych przystanków kolejowych znajdują się przygotowane w dawnym pruskim, kolejowym klimacie miejsca odpoczynku z tablicami informacyjnymi.
Sama dawna linia kolejowa została wybudowana i uruchomiona w 1894 roku jako Żmigrodzko -Milicka Kolejka Powiatowa. Należała wówczas do poznańskiego oddziału berlińskiej firmy Kommandit–Geselschaft für den Bau und Betrieb von Kleinbahnen Schneego & Co. (Spółka Komandytowa Budowy i Eksploatacji Kolejek Schneege & Co). Później firma ta wybudowała kolejkę Wrocławsko – Trzebnicko - Prusicką, która została dołączona do tej linii w Przedkowicach. 
Linia została zamknięta wraz z pozostałością po Kolejce Wrocławsko-Prusickiej w 1992 lub 1993 roku. Wkrótce też rozebrano jej pozostałości. 

My po krótkim odpoczynku na początku ścieżki rowerowej udajemy się w kierunku Milicza i Grabownicy. 
Przejazd ścieżką to naprawdę wielka przyjemność. Cały czas jedziemy pośród sosnowego lasu i wśród kwitnących łąk i sypiących zbożem pól. Czasami, już w samym Miliczu brak jest trochę oznaczeń i można się chwilowo pogubić, ale miejscowi na pewno pomogą nam wrócić na szlak.

Na trasie dawnej kolejki.

Na trasie dawnej kolejki.

Na trasie dawnej kolejki.

Na trasie dawnej kolejki.

Wśród łąk i pól okolic Pracz i Postolina.

Wśród łąk i pól okolic Pracz i Postolina.

Wśród łąk i pól okolic Pracz i Postolina.

W Miliczu.

Charakterystyczne wiaty z miejscami odpoczynku na trasie „ścieżki”.

Nad stawem w Miliczu.


Na szczególną uwagę w trakcie jazdy zasługuje usytuowany w Rudzie Milickiej drewniany jaz na Prądni z pięknymi widokami na położone wzdłuż Prądni stawy będące fragmentem wielkiego kompleksu hodowlanego Stawów Milickich, jednego z największych i najstarszych w Europie. Tradycja hodowli ryb w tym rejonie znana jest już XII wieku i trwa nieprzerwanie do dzisiaj. 
Więcej informacji w tym zakresie można znaleźć tutaj: http://www.ryby.stawymilickie.pl/pl,historia,i,tradycja,132.html
Wracając do samego jazu to powstał on na przełomie XIX i XX wieku. Jest budowlą drewnianą, wieloprzęsłową, z zamknięciami dla regulacji piętrzenia. Jest on jednym z dwóch jazów na Prądni i jednocześnie posiada najwyższą całkowitą wysokość piętrzenia spośród drewnianych jazów w całej dolinie Baryczy - 4,7 m. Dzięki niemu odpowiedni poziom wód zapewniony jest na Stawach Jaskółczych i na stawie Słupickim Dużym.

Przy jazie na Prądni w Rudzie Milickiej.

Przy jazie na Prądni w Rudzie Milickiej.

Przy jazie na Prądni w Rudzie Milickiej.

Przy jazie na Prądni w Rudzie Milickiej.

Przy jazie na Prądni w Rudzie Milickiej.

Przy jazie na Prądni w Rudzie Milickiej.

Przy jazie na Prądni w Rudzie Milickiej.

Przy jazie na Prądni w Rudzie Milickiej.


My po dojechaniu do Grabownicy powoli zakręcamy w kierunku Krośnic i dalej Czeszowa, Zawoni i mety w Brochocimiu.
Od Grabownicy jedziemy głównie drogami publicznymi o bardzo małym natężeniu ruchu oraz bardzo dobrze znakowanymi ścieżkami rowerowymi, prowadzącymi małymi pagórkami, w dużej mierze przez piękne, pachnące żywicą lasy sosnowe.

Przy kolejnym jazie za Grabownicą.

Przy kolejnym jazie za Grabownicą.


W Czeszowie natknęliśmy się na ciekawe zjawisko, a mianowicie zlot motocyklistów. Trzeba przyznać, iż mimo, że robili oni wiele hałasu i emitowali chmury spalin to widok przejeżdżającego peletonu złożonego z ok. 500 motocykli robi wrażenie.

Zlot motocyklistów w Czeszowie.

Zlot motocyklistów w Czeszowie.

Odpoczynek przy hotelu „Niezły Młyn” w Czeszowie.

Odpoczynek przy hotelu „Niezły Młyn” w Czeszowie.


Po minięciu Zawoni, w okolicach wsi Skotniki spotkała nas mała przygoda. Wtopiliśmy się mianowicie w uczestników wyścigu kolarskiego. Niby nic w tym zaskakującego, ale w związku z tym, iż dysponujemy własnymi, jednolitymi strojami kolarskimi zarówno Policja jak i służby porządkowe brały nas za uczestników wyścigu i z tej okazji wstrzymali dla nas nawet ruch samochodowy, abyśmy mogli swobodnie przejechać.
W związku z tym składamy im gorące podziękowania za wprawdzie przypadkową, ale jakże miłą obsługę techniczną.
Po minięciu Skotnik i Gołuchowa Dolnego dojechaliśmy szczęśliwie do stacji kolejowej Brochocim Trzebnicki, gdzie zakończyliśmy nasza eskapadę i wróciliśmy pociągiem do Wrocławia.



Nasza trasa:




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz