Szukaj na blogu

Chorwacja: Kamienica – Mohelnice



                                                                   Dystans: 75,46 km

Po chyba ostatniej nocy spędzonej w łóżku, a na pewno jednej z nielicznych tak komfortowych i
zjedzeniu przepysznego i obfitego śniadania, po wykonaniu obowiązkowych fotek z gospodarzami pensjonatu Monte Neve wyruszyliśmy na dzisiejszą trasę.

Z naszymi gospodarzami, właścicielami pensjonatu „Monte Neve” w Kamienicy. Zaraz startujemy

Przepchnęliśmy rowery koło kościoła w Bolesławowie, zarzuciliśmy na zębatki pierwszy opadły
łańcuch i wyjechaliśmy w kierunku polsko – czeskiej granicy na Przełęcz Płoszczyna.

Powoli podjeżdżamy na Przełęcz Płoszczynę.


Mimo, że droga wiodła cały czas pod górę jechało nam się bardzo dobrze i po minięciu kilu serpentyn osiągnęliśmy najwyżej położony punkt dnia i chyba całej wyprawy, czyli wspomnianą Przełęcz Płoszczynę.

Na Przełęczy Płoszczyna. Zaraz opuszczamy Polskę i wjeżdżamy do Czech.

Na Przełęczy Płoszczyna. Zaraz opuszczamy Polskę i wjeżdżamy do Czech.

Na Przełęczy Płoszczyna. Zaraz opuszczamy Polskę i wjeżdżamy do Czech.


Nagrodą za ten podjazd był z kolei szybki zjazd do Starego Mesta, które w promieniach słońca prezentowało się całkiem interesująco oraz dalej do Hanušovic, w których obowiązkowo „zagoniliśmy” po Kofoli i ruszyliśmy dalej, praktycznie po płaskim do miasteczka Zábřeh.

Informační centrum Staré Město pod Sněžníkem.

 Na rynku w Starym Městie.

Na rynku w Starym Městie.

Kościół św. Anny w Starym Městie.


W Zábřehu nie zatrzymaliśmy się w ogóle i pocisnęliśmy dalej w stronę Dolního Bušínova.
Wjeżdżając do wsi Lupěné musieliśmy się zatrzymać i sprawdzić trasę, gdyż przed wsią pojawił się znak „zakazu ruchu”, a cała wieś była rozkopana w związku z jakimiś pracami typu ciągnięcie sieci kanalizacyjnej czy gazowej.
Po utwierdzeniu się w prawidłowym kierunku jazdy mimo wszystko pojechaliśmy dalej.
Po skończeniu się wsi skończyły się także rozkopy, a my wjechaliśmy na umiarkowany podjazd do Dolního Bušínova, gdzie czekała na nas pyszna zupa czosnkowa.

Czesneczka.

Na symbolicznym obiadku w Dolním Bušínove.


Pozytywnie naładowani czosnkową uderzyliśmy w stronę Krchlebów, gdzie czekał nas najcięższy podjazd dnia, a w zasadzie pchanie rowerów po rozwalonej dawnej, szutrowo-kamienisto- asfaltowej imitacji drogi.

Pchamy rowery w kierunku Krchlebów.

Pchamy rowery w kierunku Krchlebów.


Nie zraziło nas to za bardzo, tym bardziej, że do campingu w Mohelnicach pozostawało do
przejechania już tylko 7 km, które zrobiliśmy ekspresowo.

Krajobraz nad Krchlebami.

Zbliżamy się do Mohelnic.


Same Mohelnice okazały się być bardzo ładnym zabytkowym miasteczkiem z częściowo zachowanymi murami obronnymi, średniowiecznym układem zabudowy i kilkoma zabytkami jak chociażby kościół Św. Tomasza z 1480 roku czy dom piekarza z 1597 roku.

Kościół św. Tomasza z Canterbury w Mohelnicach.

Na Mohelnickiej starówce.




Nasza trasa:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz