Szukaj na blogu

Po dwóch stronach Gór Złotych, czyli z Polski na chwilę do Czech i z powrotem

Tym razem „szwendacz” zaprowadził mnie w moje rodzinne strony. Wykorzystując okazję odwiedzin mojej wspaniałej Mamy z okazji jej urodzin postanowiłem zabrać ze sobą rower i poszwendać się trochę po okolicy.



Dystans: 62 km


Wybór padł na wschodnie stoki Gór Złotych, rejon Javornika po czeskiej stronie oraz Lądka Zdroju już po naszej.
Po sobotniej bardzo niespokojnej pogodzie, gdzie piękne słońce przeplatane było burzami nastał słoneczny, bezwietrzny  niedzielny poranek. Pogoda idealna na rower. Czas więc był wyruszyć na trasę.
Po raz kolejny ruszyłem więc z rybnego rancza pod Rogówkiem i szybko wspiąłem się na drogę do Jaszkowej Górnej, a następnie w kierunku Kolonii Gaj. Tych kilka podjazdów oraz zjazdów bez obciążenia ciężkimi sakwami okazało się całkiem znośne.

Pola i lasy Rogówka

Pola i lasy Rogówka

Poranne mgły w Kotlinie Kłodzkiej

Kwitnące łubiny na Kolonii Gaj


Bardzo lubię odcinek drogi między Rogówkiem, a Przeł. Kłodzką zarówno ze względu na świetnej jakości asfalt, praktycznie bez ruchu samochodowego, jak i wspaniałe widoki roztaczające się na całą Ziemię Kłodzką.
Dalej niestety z tym ruchem samochodowym nie było już tak wesoło, gdyż mimo wczesnych godzin porannych na odcinku od Przeł. Kłodzkiej do samego Złotego Stoku był on dość intensywny. Na szczęście to tylko kilka kilometrów, więc nie było tak strasznie.
Sam Złoty Stok w niedzielny poranek jest dość wymarłym miasteczkiem, ale na pewno wartym odwiedzenia, szczególnie ze względu na podziemną trasę turystyczną w dawnej kopalni złota, jak i park linowy z jedną z najdłuższych „tyrolek” w Polsce.

Kamieniczki na rynku w Złotym Stoku

Kamieniczki na rynku w Złotym Stoku

Kamieniczki na rynku w Złotym Stoku


Ja po krótkim pobycie na złotostockim rynku udałem się w kierunki wsi Bila Voda już po czeskiej stronie. Sama wieś Bila Voda nie jest zbyt ciekawa, jako przedłużenie typowej wsi łańcuchowej jaką jest leżąca po polskiej stronie Kamienica.
Interesujący jest jednak położony w jej centrum dawny klasztor pijarów z roku 1723, w którym posługa kapłańska trwała do roku 1938. Sama budowla nie wyróżnia się niczym szczególnym, jest on jednak najbardziej znany jako miejsce internowania czeskich zakonnic z rozwiązywanych w Czechosłowacji klasztorów.

Klasztor pijarów w Bilej Vodzie


Wyjeżdżając z Bilej Vody cały czas jedziemy dokładnie wzdłuż polsko-czeskiej granicy, gdzie słupki graniczne usytuowane są przy samym asfalcie drogi należącej do Czech.

Grzbiet Gór Złotych widziany z okolic Gościc


Po drodze do Javornika mijamy dość ciekawe miejsce, a mianowicie połączenie polskiej wsi Gościce z jej czeską częścią Horni Hoštice. Mieszkańcy ostatniego domu w Gościcach mogą mieć pewien problem identyfikacyjny w zakresie tego gdzie mieszkają i  czy mając w planie zakupy  iść kilkaset metrów na przystanek autobusowy po polskiej stronie i jechać do Paczkowa, czy skorzystać z czeskiej komunikacji spod domu i jechać do Jawornika.

Gdzie ja jestem? Czy to Gościce, czy też Horni Hoštice?


Sama wieś Gościce ma bardzo ciekawą historię, a jej rodowód sięga roku 1000. Więcej na ten temat można przeczytać na stronie http://paczkow.pl/63/goscice.html.
Po minięciu Gościc i Bileho Potoku dość szybko znalazłem się w Javorniku, miasteczku o bardzo dużych możliwościach, ze względu na górujący nad nim zamek biskupów wrocławskich, jednakże niewykorzystanych, jak to ma często miejsce na pograniczu.

Javornik w pełnej krasie


Sam Javornik to bardzo przyjemne miasteczko, niestety ze słabym zapleczem gastronomicznym i kilkoma sklepami, w tym SAM-em spożywczym, czynnym nawet w niedzielę.
Będąc w Javorniku koniecznie trzeba odwiedzić miejscowy zamek położony na Jánským Vrchu, wybudowany przez piastowskiego księcia Bolka I w porozumieniu z biskupem wrocławskim Janem Romką dla strzeżenia Śląska przed czeskim królem Wacławem II.

Zamek w Jaworniku


Osobiście polecam zwiedzenie pomieszczeń gospodarczych zamku, w tym kuchni, która wygląda naprawdę imponująco. Nie będę się tu rozpisywał wiele na temat zamku, gdyż publikacji na jego temat jest dość sporo. Generalnie trzeba go odwiedzić.
Ja po krótkim uzupełnieniu kalorii udałem się w stronę Przeł. Lądeckiej. Ten odcinek najbardziej mnie interesował, gdyż w czasie naszej najbliższej wyprawy do Chorwacji będzie to pierwszy i zarazem ostatni prawdziwy podjazd na pierwszym etapie wyprawy.
Sam podjazd nie jest zbyt uciążliwy. Droga, bardzo dobrej jakości, wznosi się delikatnie aż do samej Travnej, a powyżej wsi wyprowadza kilkoma łagodnymi serpentynami na przełęcz i przechodzi w dość długi i szybki zjazd do samego Lądka Zdroju (trzeba uważać na często wysypany piasek na drodze).

Neogotycki kościół pw. Najświętszej Marii Panny w Travnej

Jedna z "serpentyn" prowadząca na Przeł. Lądecką

Travna spod schroniska/restauracji "Celnice"

Schronisko/restauracja "Celnice" pod Przeł. Lądecką

Dolina Lutego Potoku


Tak jak w Javorniku rynek w Lądku Zdroju także jest dość wymarły i  zasługuje na aktywizację. Może sam „zdrój” rozwija się dobrze, ale lądecki rynek tego nie potwierdza.

Na rynku w Lądku Zdrój

Na rynku w Lądku Zdrój

A to pręgierz właśnie

A to pręgierz właśnie


Ostatnim etapem był już powrót kilkoma pagórkami do Rogówka bez zbytnich atrakcji ale i trudności.

Samą wycieczkę należy uznać za bardzo udaną zarówno ze względu na przyjemność jazdy urozmaiconym, ale nie  „zabijającym” skalą trudności terenem, obfitującym we wspaniałe widoki, kilka ciekawych zabytków mijanych po drodze oraz jako materiał rozpoznawczy przed wyjazdem do Chorwacji.


Moja trasa:




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz